Kiedyś było dla mnie mega zajawką bawić się na imprezie na której gra osoba którą zazwyczaj słuchałem dzięki takim nowinkom technologicznym jak walkmen niezidentyfikowanej marki.
Cieszyłem się z miesiąc przed samą imprezą że taki event się w ogóle odbędzie.
Przed wyjściem na imprezie odpalałem ulubione kawałki artystów wyobrażając sobie jak będą brzmiały na wielkich systemach.
Nikt nie robił biforów, przed klubem piliśmy sofie na dwie, trzy osoby bo potem brakowało pieniędzy na piwo or cokolwiek.
Pamiętam że wyciągałem od rodziny 50zł, wszystko szło na wejście i napitki