Wracając dzisiaj pociągiem do z Kato do Wawy miałem całkiem fajny, choć lekko dziwny sen, niestety tylko za pierwszym razem. Sniło mi się że jedziemy ekipą... gdzieś. Pierwszą dziwną rzeczą było to że ekipa z którą jechałem co jakiś czas była inna. Raz to był brat cioteczny z żoną, a raz kumpel z żoną. Zadawali mi pytania, a ponieważ w tym snie, tak jak w rzeczywistości czułem się bardzo zmęczony, toteż odpowiadałem w strasznie rozmemłany sposób. Co jakiś czas patrzyłem na budynki które mijamy na drodze i byłem pod wrazeniem ich wyglądu. Wszystko było nowe, posiadały całkiem ciekawe konstrukcje, fajny dizajn, niektóre takie troche futurystyczne były - jeden z budynkow inspirowany był chyba Tetrisem ;) takie sześciany, większość ciemniejszych, parę jaśniejszych na dole, i te jaśniejsze wystawały od głównej bryły budynku. Inny natomiast był z takiej solidnej czerwonej cegly i wielkie okna, coś jakby ta taka fabryka w łodzi, ta bardzo znana. To wszystko oczywiście w klimacie nocy, oświetlone zielonymi latarniami ulicznymi.
W pewnym momencie nabrałem ochoty na przekąskę i znalazłem się w kuchni - nie pytajcie mnie skąd kuchnia w samochodzie :] W momencie jak sobie brałem paluszki na zapas, słyszałem muzykę. Pomyślałem - o, Fanu leci - z tym że to bardziej brzmiało jak jakieś połączenie acid techno, ambientu i industrialu, totez zaczałem rozkminiac, od kiedy Fanu robi takie rzeczy (pewnie te dźwięki to były dźwięki pociągu i współpasażera, który oglądał na laptopie jakiś film i się dźwięki przebijały z jego słuchawek, a mózg przetworzył to na całkiem zajebisty utwór :D ). Po tym jak się nachapałem paluszków, wróciłem do samochodu ;]
Bedąc w nim spowrotem, zobaczyłem że znowu jadę z kim innym. Tym razem był to F i kumpela. Z F'em o czymś tam gadałem, w pewnym momencie powiedział, że wypadałoby odciążyć kierowcę, którym była właśnie kumpela. No to on do niej: czas na zmianę. Ja patrzę, a kumpela ma głowę odwróconą na prawą stronę i zamknięte oczy i śpi :D Ja: o kurwa! I zaczynamy ją budzić. Po paru sekundach obudziła się, zaczęła się śmiać i zatrzymała samochód. Potem ze swoim uśmiechem na ustach zaczęła mówić: "Ale widzicie drodzy państwo, przez jaką ładną trasę was przeprowadziłam!" No a trasa faktycznie była inna, miała takie białe pół-tunele od czasu do czasu z taką poświatą w kolorze morza. Ładnie to wyglądało. Sama konstrukcja tych pół-tuneli skojarzyła mi się z odremontowanymi przystankami tramwajowymi, jakie są teraz przy metrze Ratusz-Arsenał w kierunku Pragi. Po tym jak nastąpiła zmiana miejsc za kierownicą, ja się obudziłem.
Jeszcze dziś o 9:00, tym razem w domu, miałem jakieś strasznie intensywne sny, z których ciężko było się wybudzić, ale raczej nic wartego zapamiętania ;]