przez notdot » 05 mar 2012, 19:23
Dlaczego zwolniłem moją sekretarkę?
Dwa tygodnie temu były moje urodziny, ale jakby nikt tego nie zauważył. Miałem nadzieję, że rano, przy śniadaniu, żona złoży mi życzenia i może nawet będzie jakiś prezent... Nie powiedziała nawet "cześć kochanie", nie mówiąc już o życzeniach. Myślałem, że choć dzieci będą pamiętały - ale, zjadły śniadanie nie mówiąc ani słowa i poszły do szkoły. Kiedy jechałem do pracy czułem się samotny i niedowartościowany.
Gdy tylko wszedłem do biura sekretarka złożyła mi życzenia urodzinowe i od razu poczułem się
dużo lepiej - ktoś pamiętał. Około drugiej przyszła do gabinetu i powiedziała:
- Dzisiaj jest taki piękny dzień i na dodatek pana urodziny, może zjemy gdzieś razem obiad?
Poszliśmy do restauracji, zjedliśmy obiad w przyjemnej atmosferze i wypiliśmy po lampce wina. W drodze powrotnej sekretarka zapytała, zalotnie patrząc spod rzęs:
- Czy musimy wracać do biura?
- Właściwie... to nie - odpowiedziałem.
- To może pojedziemy do mnie? - zaproponowała.
U niej wypiliśmy jeszcze po lampce koniaku, porozmawialiśmy chwilę...
w pewnym momencie zapytała:
- Czy ma pan coś przeciwko temu, żebym przebrała się w coś wygodniejszego? W końcu to urodziny, a urodziny trzeba jakoś uczcić - najlepiej w luźniejszej atmosferze.
- Jasne, że nie - zgodziłem się bez wahania.
Poszła do sypialni, a po kilku minutach wróciła niosąc tort urodzinowy... razem z moją żoną, dziećmi i teściową. Wszyscy śpiewali "Sto lat".
A ja... siedziałem na kanapie. W samych skarpetkach...
to forum break.fm, tu nie trzeba myśleć, liczy się bełkot!