niby czemu? przekladając to na materię mozna by wywnioskować, że wierzysz w wodę ale w ogień już nie. Równowaga musi zostać zachowana, dlatego muszą istnieć rzeczy sobie przeciwstawne.
CuBa napisał(a):Polska od samego początku jest zwiazana z chrzescijanstwem. chrzescijanstwo jest jej nieodlacznym elementem od ponad tysiaca lat i bez tego nasz kraj wygladalby zdecydowanie zupelnie inaczej. moja ideologia nie pozwala mi pluc na kosciol/cerkiew pomimo, ze nie jest mi tam za bardzo po drodze.
troche glupie jest to ze przywolujesz jeden jednostokwy przyklad w kontekscie calego wiekszego problemu. no bo ten syn ktorego kochasz, mogl popełnic samobojstwo poprzez czynniki w którym on dorastał - a które to sam chciałeś na początku pominąc - i to one też mogły doprowadzić do tego które się stoczył. trochę sam siebie zanegowałeś na nieświadomce. bo tutaj oprocz pojmowania dobra i zla jest dochodzi jeszcze problem, jak mozna pomoc ew. czlowiekowi, aby wyszedl z tego zla. trzeba tez zauwazyc, czy sama jednostka tego chce i no i jest jeszcze kwestia pojmowania co jest dobre a co zle, tu juz kazdy wiele rzeczy moze pojmowac po swojemu. Człowiek jest jednostką szarganą przez wiele czynników w trakcie swojego zycia i mało kiedy potrafi określić w sposób "binarny" - źle/dobrze, 0/1 nieskonczone tortury/miłość. Praktycznie zawsze chce zeby bylo dobrze, - ale z reguły nie jest to dobrze "dla wszystkich" tylko dobrze "dla siebie", a to już może rodzić problemy. Jednak też na tyle na ile może to stara się pomagać innym (jeśli chce - w koncu ma wolna wole). Bóg daje miłość (lub nią jest), mówią że jest ona nieskończona, ale przekładając to na realia - nie jest wszechobecna, niestety. I tam gdzie jej aktualnie nie ma, może mieć miejsce w którym dzieją się złe rzeczy. Ale to też działa w drugą stronę - zło też nie wszędzie jest obecne i w tym miejscach dobro może się objawiać. Dlatego pisałem że musi zostać zachowana równowaga. Jedna rzecz bez drugiej nie może istnieć, muszą być rzeczy przeciwstawne sobie żeby ten świat się kręcił. I to jest chyba reguła która obowiązuje bodajże wszędzie, w większości spraw które są tutaj na Ziemi.Janoosh napisał(a):niby czemu? przekladając to na materię mozna by wywnioskować, że wierzysz w wodę ale w ogień już nie. Równowaga musi zostać zachowana, dlatego muszą istnieć rzeczy sobie przeciwstawne.
To poruszyłeś teraz temat. Będzie kurwa wypowiedź długości pracy doktorskiej.
Jak myślisz, dlaczego nie wierzę w piekło? Czy można sobie wyobrazić bardziej okrutną i chorą rzecz niż piekło? Już sama wieczność jest dość przerażającym konceptem. Tortury to co innego. Ale wieczne tortury, wieczne cierpienie? To jest bardziej chore niż pedofilia, bardziej chore niż nazizm, bardziej chore niż palenie czarownic, to jest najbardziej chora i przerażająca rzecz jaką umysł ludzki mógł kiedykolwiek wymyślić.
I teraz mamy obraz Boga, który rzekomo jest miłością (a jeśli nie jest, to pytanie, czy chcę w niego wierzyć?). Jak nieskończona miłość może pozwolić na istnienie tak nieskończenie chorej rzeczy jak piekło? Wiem- według teologii to nie Bóg skazuje człowieka na piekło. Człowiek ma własną, nieskrępowaną wolę i sam sprowadza na siebie wieczne cierpienie, podejmując złe wybory.
Pomińmy teraz fakt, że te wybory, choćby były naprawdę okrutne i złe, często zostały wywołane przez środowisko w którym człowiek dorastał, do tego często dochodzą choroby psychiczne (np. Stalin miał bardzo spieprzone dzieciństwo, ojciec go lał, wykrzywiona psychika na całe życie) - to jest temat na osobną dyskusję. Załóżmy więc, że wszyscy ludzie mają pełnię kontroli nad sowimi uczynkami i są w pełni odpowiedzialni za swoje życie. Ktoś spieprzył, przed śmiercią odrzucił Boga i teraz idzie do piekła. Będzie tam cierpiał wieczne męczarnie/wieczny smutek/samotność czy cokolwiek innego. W każdym razie niewyobrażalnie przejebana koncepcja. OK. Bóg nie może powstrzymać człowieka, gdyby wpływał na jego wolę, to człowiek nie byłby wolny. Bóg się nie narzuca, daje ofertę którą można przyjąć. OK.
W takim razie przyjmijmy że mam syna i kocham go -albo tak, jak kocha ojciec, czyli bardzo, albo jak Bóg, czyli nieskończenie. Widzę, że robi źle. Zadaje się ze złymi ludźmi. OK, nie mogę go przywiązać do kaloryfera, nie mogę codziennie dawać mu leków uspokajających żeby go przy sobie zatrzymać. Nie mogę ingerować w jego życia powyżej pewnej granicy.
Ale czy widząc że biegnie w ogień, mając możliwość powstrzymania go, mogę kochając go powiedzieć sobie "to jego wybór" i po prostu siedzieć i patrzeć? Czy to nie czyni mnie sadystycznym skurwielem, obojętnym na cierpienia ukochanego syna? Moim zdaniem czyni. Jak można być miłością i jednocześnie pozwolić ukochanej osobie na popełnienie samobójstwa skokiem w ogień. I nie jest to zwykłe samobójstwo. Dochodzi świadomość, że ta osoba będzie ponosiła konsekwencje jednego złego wyboru przez WIECZNOŚĆ (!!!). Nieskończoność skoków w ogień. Czy to nie jest nieskończenie (dobre słowo, gdy piszemy o wieczności i bytach astralnych) chore? Jak Bóg będąc miłością mógłby pozwalać na takie coś? Jak mógłby, będąc wszechmogącą, nieskończoną miłością, akceptować istnienie takiego miejsca? Jak mógłby przekładać wagę ludzkiej wolnej woli ponad wagę wiecznego (i znowu - !!!) niewyobrażalnego cierpienia? Wiecznego cierpienia istot, które ponoć nieskończenie kocha. Teologowie uważają, że każdy, nawet najbardziej zły człowiek dostaje przed śmiercią ostatnią szansę wyciągnięcia ręki do Boga i żałowania za grzechy. Nawet jeśli to prawda, to nie sądzę, aby ta możliwość jakkolwiek równoważyła wieczne cierpienia. Ktoś odrzuca w tej ostatniej szansie Boga (bo może jego życia było tak chore, że go znienawidził, może nawet wybrał zło- skoro wybrał zło i świadomie wybrał wieczne cierpienie, to najprawdopodobniej jest głupi. Czy głupota ma być powodem wiecznych tortur?) To jest tak chore, że aż rzygać się chce. Już nawet z założenia, nie da się wymyślić nic bardziej zwyrodniałego niż piekło. To jest górna granica logiki. Więc jeśli Bóg na to zezwala i jeszcze ma czelność mianować siebie nieskończoną miłością, to jest takim samym skurwielem jak źli ludzie.
marvelon napisał(a):a teraz proszę szybciutko się dowiedzieć co Karol Marks powiedział o religii i uczynić z tego punkt wyjścia do dalszych rozważań. no już! szu ka my! pykpykpyk!
Janoosh napisał(a):(...) bo kościół zajebiście wpłynął na rozwój kapitalizmu (...)
Janoosh napisał(a):(...) a kościół protestancki sprawił, że dzisiejsze kraje zachodnie są tak bogate, jak są (praca najwyższą wartością itd).
Duncan I napisał(a):Wiara, jako wiara w istnienie wyższego dobra, jest człowiekowi potrzebna, od zarania dziejów ludzie wierzyli.
gruby_henio napisał(a):Ludzie nie są uwarunkowani do bycia złym. Gdybyśmy byli uwarunkowani genetycznie, jako gatunek, nie przetrwalibysmy a tego ewolucja nie chce (zakładając, że teoria ewolucji to nie jest kolejna, pseudonaukowa banialuka).
gruby_henio napisał(a):Dobrze, o ile wpływ jest pozytywny, budujący zdrowy system, oparty na zdrowych przesłankach, na kulcie jednostki. Tak oczywiście nie jest.
gruby_henio napisał(a):Religia, polityka to jakby ewolucja naszej świadomości. Sami sobie zgotowaliśmy ten los, ślepo wierząc w autorytety i za prawdę absolutną przyjmując baśnie i przypowieści, mity.
gruby_henio napisał(a):Błędem nie jest religia, polityka czy zupa z buraków. Podstawowym błędem jest fakt, że za szybko zapomnieliśmy kim jesteśmy tak na prawdę.
zolwik napisał(a):(...) a gdybyscie widzieli cud na wlasne oczy, cos co dokonuje sie tylko podczas konkretnych modlitw, tylko w znacznej grupie ludzi skupionej w modlitwie np. na osobie chorej ktora zostaje calkowicie uzdrowiona, cos absolutnie niewytlumaczalnego, to nie zmienilibyscie zdania? opowiesci "naukowo tlumaczone" o odrastaniu rak u malych dzieci mozecie sobie darowac, tak samo to, ze 2000 lat temu nie bylo badan genetycznych, energii elektrycznej i ze zamiana wody w wino to nic niezwyklego. (...)
zolwik napisał(a):dziecku trzeba dac sie sparzyc garczkiem zeby bylo w stanie zrozumiec dlaczego zelazko i piec warto zostawic w spokoju. ot logika.
Janoosh napisał(a):Religulous
Ten film jest chujowy jak barszcz. Poziom "czekając na niedzielę"..czy tam sobotę?
Nudny, nieobiektywny, oparty na durnych założeniach, typowa amerykańska pseudodokumentalno-publicystyczno-naukowa papka. Nie wiem jak komukolwiek inteligentnemu może się podobać taki ściek.
Janoosh napisał(a):Co do Boga- wierzę w Boga, ale w tym przypadku jestem zmuszony odrzucić istnienie piekła. To by było totalnie nielogiczne i chore. Jeśli piekło istnieje, to nie sądzę, żeby Bóg istniał.
Janoosh napisał(a):Tortury to co innego. Ale wieczne tortury, wieczne cierpienie? To jest bardziej chore niż pedofilia, bardziej chore niż nazizm, bardziej chore niż palenie czarownic, to jest najbardziej chora i przerażająca rzecz jaką umysł ludzki mógł kiedykolwiek wymyślić.
Janoosh napisał(a):To jest tak chore, że aż rzygać się chce. Już nawet z założenia, nie da się wymyślić nic bardziej zwyrodniałego niż piekło. To jest górna granica logiki.
Pawlak napisał(a):Piekło, to oczywiscie karta przetargowa instytucji koscioła, która została stworzona do tego, by mieć wplyw na to jak zachowują się ludzie i by podporządkować ich sobie. Jest to karta, która powoduje ogromną liczbę nieszczęść i patologii. Jest temu winien oczywiście kosciół, który mówi: nie zachowuj się tak, bo to niegodne; nie zrób tego, bo to jest nieludzkie. Bóg cię ukarze jesli postąpisz wbrew jego woli. No chyba, że jesteś głupi, słaby i ślepy, to przejebiesz swoje życie nie myśląc o niczym innym niż to czy postępujesz zgodnie z narzuconymi wytycznymi i nieświadomie wyrzekniesz się podstawowych wartości, z którymi przyszedłeś na świat zanim zmienilo cię społeczeństwo, otoczenie i rodzina. Wtedy otrzymasz nagrodę- życie wieczne w szczęśliwym raju.
Pawlak napisał(a):CuBa napisał(a):Polska od samego początku jest zwiazana z chrzescijanstwem. chrzescijanstwo jest jej nieodlacznym elementem od ponad tysiaca lat i bez tego nasz kraj wygladalby zdecydowanie zupelnie inaczej.
1.Nieprawda, chrzest przyjelismy dopiero w 966 r. (i to od czechów którzy dzisiaj mają wyjebane na religie) i było to zagranie stricte polityczne, ponieważ mieszko chciał zrównać panstwo gnieźnienskie z chrześcijanskimi krajami europy i zachodnim kręgiem kultury. Dla uscislenia nalezy dodac ze słowianie od 4 wieków a moze i dłuzej popierdalali już po naszych ziemiach i mieli się całkiem dobrze w swoim słowianskim, pogańskim swiecie. (...)
basebox napisał(a):
troche glupie jest to ze przywolujesz jeden jednostokwy przyklad w kontekscie calego wiekszego problemu. no bo ten syn ktorego kochasz, mogl popełnic samobojstwo poprzez czynniki w którym on dorastał - a które to sam chciałeś na początku pominąc - i to one też mogły doprowadzić do tego które się stoczył. trochę sam siebie zanegowałeś na nieświadomce.
basebox napisał(a):bo tutaj oprocz pojmowania dobra i zla jest dochodzi jeszcze problem, jak mozna pomoc ew. czlowiekowi, aby wyszedl z tego zla. trzeba tez zauwazyc, czy sama jednostka tego chce i no i jest jeszcze kwestia pojmowania co jest dobre a co zle, tu juz kazdy wiele rzeczy moze pojmowac po swojemu. Człowiek jest jednostką szarganą przez wiele czynników w trakcie swojego zycia i mało kiedy potrafi określić w sposób "binarny" - źle/dobrze, 0/1 nieskonczone tortury/miłość.
basebox napisał(a):wracajac jeszcze do kwestii z synem - prawdopodobnie Bóg dając ludziom "Wolną wolę" sam wiedział na co się pisze - w końcu jako najmądrzejszy z nas wszystkich musiał wiedzieć, że wolność przynosi zarówno korzyści jak i niekorzyści. Gdyby nam jej nie dał, to pewnie wszyscy wykonywaliśbyśmy te same rzeczy, idące od niego samego.
basebox napisał(a):to znaczy że Bóg sam też nie jest istotą idealną i również może popełniać błędy - coś gdzieś zawali, coś przeoczy. Nie wszystko dojrzy. Dlatego nie może być wszechobecny.
basebox napisał(a):Ten świat nei jest tak skonstruowany, że jest tylko zle albo tylko dobrze. To taka utopia, do której się dąży ale nigdy się niej nie osiągnie.
FOB napisał(a):Czy mógłbym prosić o konkretne przykłady, potwierdzające powyższe tezy?
FOB napisał(a):Czy mógłbyś podać konkretne przykłady popierające powyższe zarzuty co do omawianego filmu?
Najbardziej zależałoby mi na:
- nieobiektywny
- oparty na durnych założeniach
FOB napisał(a):Czy możesz mi wskazać logikę w dysputowaniu o Bogu?
Przecież cały czas poruszasz się w potężnie subiektywnej sferze wiary/domysłów.
Co więcej, czy nie uważasz, że twierdzenie, że jeśli dana abstrakcyjna rzecz istnieje, to wtedy inna abstrakcyjna rzecz już nie ma racji bytu, jest mocno oderwane od racjonalności, a tym bardziej logiki?
FOB napisał(a):Nie.
To jest "najbardziej chora i przerażająca rzecz jaką umysł ludzki mógł kiedykolwiek wymyślić" według Ciebie.
Szanowny Pan zbyt generalizuje i zapomina o subiektywności odczuć.
FOB napisał(a):Będę się czepiał do bólu - rozmowa o wierze/Bogu nie ma nic wspólnego z logiką!
blue print napisał(a):pomijajac mozliwosci naszego mozgu i ciala do samoleczenia, napisze tylko ze kiedys widzialem jak znika pociag, przepilowuja laske na pol zwykla pila, a ona nadal rusza nogami, i raz w telewizji, ale zawsze, jak gosciu chodzil po wodzie. niezle, co?
no wlasnie, zatem nie uogolniaj, bo nic w ten sposob nie udowodnisz w tym temacie. a w kwestii pot. pomocy potrzebujacym - to zalezy w jakich warunkach. oczywsice calym sercem staralbym sie jej pomoc, ale gdybym w jakis sposób nie miał możliwości, to nei jestem w stanie zrobić nic. mimo to nadalbym cierpiał, bo w końcu to bliska mi osoba.Janoosh napisał(a):basebox napisał(a):
troche glupie jest to ze przywolujesz jeden jednostokwy przyklad w kontekscie calego wiekszego problemu. no bo ten syn ktorego kochasz, mogl popełnic samobojstwo poprzez czynniki w którym on dorastał - a które to sam chciałeś na początku pominąc - i to one też mogły doprowadzić do tego które się stoczył. trochę sam siebie zanegowałeś na nieświadomce.
Nie zrozumiałeś. To nie jest jednostkowy przykład, to jest przykład tak naprawdę uogólniający. Zakładam, że będąc normalnym człowiekiem i kochając daną osobę nie można siedzieć i patrzeć, jak się zabija, mając możliwość zapobieżenia temu. Chyba że jest się psychopatą. Wg ogólnoprzyjętych ludzkich kryteriów oczywiście. Wyobraź sobie, że twoja matka polewa się benzyną i podpala albo wiąże sznur a ty sobie siedzisz i patrzysz, zamiast jej pomóc, bo przecież jak ją powstrzymasz, to złamiesz jej wolną wolę.
no to wtedy jakos niezbyt dobrze to napisałes. albo ja tak to odczytałem. nvrmnd.basebox napisał(a):bo tutaj oprocz pojmowania dobra i zla jest dochodzi jeszcze problem, jak mozna pomoc ew. czlowiekowi, aby wyszedl z tego zla. trzeba tez zauwazyc, czy sama jednostka tego chce i no i jest jeszcze kwestia pojmowania co jest dobre a co zle, tu juz kazdy wiele rzeczy moze pojmowac po swojemu. Człowiek jest jednostką szarganą przez wiele czynników w trakcie swojego zycia i mało kiedy potrafi określić w sposób "binarny" - źle/dobrze, 0/1 nieskonczone tortury/miłość.
No właśnie m. in. o tym pisałem przecież tak naprawdę.
ale na to co jak zostanie wykorzsytanie, to juz NIKT nie ma wpływu (no, dobra, prawie nikt).basebox napisał(a):wracajac jeszcze do kwestii z synem - prawdopodobnie Bóg dając ludziom "Wolną wolę" sam wiedział na co się pisze - w końcu jako najmądrzejszy z nas wszystkich musiał wiedzieć, że wolność przynosi zarówno korzyści jak i niekorzyści. Gdyby nam jej nie dał, to pewnie wszyscy wykonywaliśbyśmy te same rzeczy, idące od niego samego.
Co innego dać wolną wolę, co innego pozwolić ją wykorzystać w sposób, który powoduje wieczne cierpienie. Przekładanie
totalnej wolności człowieka ponad totalne cierpienie człowieka.
byc może. może też właśnie dowiodłem że Bóg w jakimś tam stopniu taki jak my.basebox napisał(a):to znaczy że Bóg sam też nie jest istotą idealną i również może popełniać błędy - coś gdzieś zawali, coś przeoczy. Nie wszystko dojrzy. Dlatego nie może być wszechobecny.
Właśnie podważyłeś podstawowy dogmat chrześcijański i katolicki.
Serio? Nie pamiętam jak to szło na lekcjach religii, ale imo jak dla mnie na mszach raczej wskazuje się drogę życia, a nie nakazuje. Ale może trafiłem na kumatą parafię czy coś. Politycy tez mówią co trzeba a co nie - każdy (lub większość) ich słucha, ale nie każdy robi to co oni mówią. Poza tym co by inni nie mówili, człowiek ma własny rozum i sam wszystko zrobi po swojemu (chyba ze ma juz przeprany, to ale skrajnych przypadkow nie uwzgledniam - choć się zdarzają).basebox napisał(a):Ten świat nei jest tak skonstruowany, że jest tylko zle albo tylko dobrze. To taka utopia, do której się dąży ale nigdy się niej nie osiągnie.
Ale Kościół uczy, że właśnie tak jest.
Narazie to tylko ty stwierdzasz, że mozesz przyjąć tylko jedną opcję, wykluczając tym samym drugą - dobro albo zło. Czyli właśnie takie dążenie do utopii. (vide: twoj cytat z mojej pierwszej wypowiedzi tutaj).O tym kurwa rozprawiamy cały czas, nie wiem, czy zauważyłeś :D
Nie do końca.
Winny nie jest wcale kościół, a ludzie i ich słabości.
Za datę powstania państwa polskiego najczęściej przyjmuje się datę przyjęcia przez Mieszka I chrztu, czyli rok 966.
Poprawne zatem jest stwierdzenie, jakim posłużył się CuBa.
zolwik napisał(a):fob. osoba (niejedna) zostaje całkowicie uzdrowiona. nie stało się to przed modlitwą, nie stało się to po modlitwie. stało się to w trakcie. wytłumaczalne?
jeśli podczas modlitwy kapłan dokładnie mówi jakiej (ale nie której) osobie jakie schorzenie zostaje usunięte, nagle babka wychodzi z tłumu, płacze, leży przed ołtarzem do końca modlitw dziękując Bogu, a za miesiąc pojawia się uzdrowiona z badaniem lekarskim w ręce, to czym to wytłumaczysz? widziałem tych ludzi, widziałem też oszustów i sekciarzy próbujących sprzedać bajeczki i zdyskredytować całe spotkanie. Widziałem religię taką jaka była za czasów Jezusa gdy tłumy ludzi chodziły za nim prosząc o uzdrowienia i o nauki jak postępować w życiu, a nie stanie w kosciele przez 45 min żeby usłyszeć 2 czytania, kazanie i pośpiewać (modlitwy o których piszę trwają np. 8 godzin z przerwą półgodzinną).
Dla mnie to już nie jest tylko kwestia czy wierzę czy nie, bo byłem, widziałem i wiem.
Janoosh napisał(a):FOB napisał(a):Czy mógłbym prosić o konkretne przykłady, potwierdzające powyższe tezy?
Nie. O tym nas uczyli na studiach - na demografii, na makrostrukturach i polityce gospodarki, więc "aj tejk it for grented". Oczywiście
to może nie być prawda, pozostaje ufać albo nie ufać naukowcom, sam tego empirycznie nie sprawdzę. Ogólnie chodzi o to, że
Kościół protestancki ponoć aktywnie wspomagał kapitalizm (również w swoim własnym interesie), pomagał budować politykę
społeczną (zapomogi, żłobki, szkoły itd). W ogóle w tamtych czasach (kurwa, nie pytaj o datę, bo Cię znajdę, zajebie młotkiem i poprawię z laczka ) jedną z niewielu możliwości edukacji była edukacja kościelna, to akurat powinieneś wiedzieć z historii. Chyba, że ktoś był bardzo dziany. Istnieje też pewna umowna linia, ciągnąca się bodajże od Triestu do Szczecina. Demograficznie widać poziom rozwoju- na zachód od niej panował protestantyzm, na wschód Katolicyzm i Muzułmanizm. Oczywiście jest też mnóstwo innych czynników i wskaźników. Teraz mam ferie i nie chce mi się babrać socjologią. Musiałbym zajrzeć do książek, a to jest nie do przyjęcia. Jak chcesz,to se wyguglaj. Sorry Gregory
Janoosh napisał(a):FOB napisał(a):Czy mógłbyś podać konkretne przykłady popierające powyższe zarzuty co do omawianego filmu?
Najbardziej zależałoby mi na:
- nieobiektywny
- oparty na durnych założeniach
Nie, bo oglądałem ten film dawno temu i nie pamiętam nic konkretnego. Tylko słabe wrażenie, które na mnie wywarł. Ufam swojej
pamięci. Żeby ci dokładnie napisać, znów musiałbym ten film obejrzeć, a jest to dla mnie równie pociągająca myśl jak uprawianie seksu z workiem ziemniaków. Zapamiętałem tylko, że był tendencyjny. A jak Tobie się spodobał, to spoko. Nie chce mi się komukolwiek udowadniać, że ten film był zły, szkoda mi czasu. Dla kogoś mógł być dobry, ok.
Janoosh napisał(a):FOB napisał(a):Czy możesz mi wskazać logikę w dysputowaniu o Bogu?
Przecież cały czas poruszasz się w potężnie subiektywnej sferze wiary/domysłów.
Co więcej, czy nie uważasz, że twierdzenie, że jeśli dana abstrakcyjna rzecz istnieje, to wtedy inna abstrakcyjna rzecz już nie ma racji bytu, jest mocno oderwane od racjonalności, a tym bardziej logiki?
No wow. Paulo Coelho
Po prostu piszę, jakie mam odczucia. A czuję, że to jest nielogiczne i bez sensu. Skoro rozmawiamy o Bogu, którego najprawdopodobniej nikt nigdy nie widział, to an ja Tobie nic nie udowodnię, ani Ty mi. Możemy tylko opierać się na emocjonalnych odczuciach albo ustaleniach teologii, co właśnie zrobiłem.
Janoosh napisał(a):Poza tym, mówiąc o CZYMKOLWIEK poruszamy się w sferze wiary/domysłów. Poza Twoją jaźnią nic tak naprawdę nie istnieje jako takie,
to znaczy wszystko jest umowne. Może pierdolnąć Cię autobus i najprawdopodobniej umrzesz, ale najpierw musi istnieć twoja jaźń,
żebyś to w ogóle zarejestrował i odebrał tą bryłę materii jako "autobus". Naukowcy raz uważają, że światło to zbiór cząsteczek, później że to fala,
a tak naprawdę nikt nie wie czym jest światło, tak jak nikt nie wie, co to jest prąd, bo istnieją one tylko jako przeżycie w jednostkowej percepcji. Nic nie istnieje poza Twoją głową. Jeśli rozumiesz, co mam na myśli, bo niestety nie bardzo wiem, jak to ująć w słowa i najprawdopodobniej zostanę opacznie zrozumiany
Janoosh napisał(a):FOB napisał(a):Nie.
To jest "najbardziej chora i przerażająca rzecz jaką umysł ludzki mógł kiedykolwiek wymyślić" według Ciebie.
Szanowny Pan zbyt generalizuje i zapomina o subiektywności odczuć.
No dobra, znowu, tak można ze wszystkim. Równie dobrze można powiedzieć, że jedzenie cukierków to najbardziej popierdolona sprawa na świecie, a zabijanie Żydów w komorach gazowych jest spoko, bo oczyszcza się w ten sposób świat. Bo to tylko subiektywne uczucia.
No dobra, ja tu się starałem po prostu opisać, jak ja to widzę, a opieram swoje doznania na ogólnie przyjętych przez naszą zachodnią cywilizację
standardach, gdzie cierpienie i ból to najgorsza rzecz, a wieczność jest..nieskończona. Wymyśl mi, opierając się na tych standardach,
gorszą i bardziej przerażającą rzecz niż piekło. To, że dla kogoś samospalenie może być przyjemna formą rekreacji nie bardzo mnie interesuje Dla większości to jednak wciąż średni pomysł na spędzenie popołudnia.
Janoosh napisał(a):FOB napisał(a):Będę się czepiał do bólu - rozmowa o wierze/Bogu nie ma nic wspólnego z logiką!
Dzięki, nie wiedziałem
Paulo Coelho 2
j/w, opieram się na subiektywnych odczuciach, jakoś to kurwa muszę opisać, nie?
Pawlak napisał(a):Własnei się obudziłem i mam zakwasy na palcach od pisania na klawiaturze. Patrząc jednak na kulturę dyskusji w tym temacie stwierdzam że najebałem bez sensu milion literek i teraz załuję. Niektorzy traktują wypowiedzi jednostkowo odnosząc się w zasadzie tylko do wybranych częsci, zamiast spróbować pojąć całościowy sens. W tym wypadku każdą teorię można obalić bo kij ma dwa konce. Jakie to naukowe. Fajnie ze niektórzy grając w piłkę kiedy chcą ją podać, obliczają kąt wychylenia nogi w stosunku do pozycji przeciwnika... Myślę że rozmowa o takich fundamentalnych sprawach nie jest domeną dnb.pl ani żadnego innego forum internetowego, bo tu panuje kult wiedzy wikipedycznej. Zeby być rzetelnym uczestnikiem abstrakcyjnych rozważań trzeba przełączyć pstryczek w mózgu na opcję "nie myśl" i samemu sobie układać w głowie jak to jest a nie starać się przekonać innych że moja racja jest bardziej racjonalna.
Pawlak napisał(a):Wypierdalam stąd, tylko jeszcze wikipedyjnie przyjebie się do Foba:Nie do końca.
Winny nie jest wcale kościół, a ludzie i ich słabości.
kościół to ludzie i społeczeństwo, czyli wierni, bez nich nie istnieje (usunąłem podobne sformułowanie ze swej wypowiedzi bo wydawało mi się to oczywistym i niepotrzebnym)
Pawlak napisał(a):Za datę powstania państwa polskiego najczęściej przyjmuje się datę przyjęcia przez Mieszka I chrztu, czyli rok 966.
Poprawne zatem jest stwierdzenie, jakim posłużył się CuBa.
Jak chcesz być takim uszczypliwy i logiczny to ja Ci odpowiem że nie masz racji, poniewaz chrzest odbył się w 966 ale jest to data umowna. Jak wiadomo nie jest możliwe aby z dnia na dzień pra-Polacy zmienili się nagle z pogan w chrześcijan. Wiele ziem pozostało nawet do XI - XII w pod wpłwem kultury pogańskiej i skutecznie broniło się przed chrystianizacją. Tak więc mówiąc o początkach polskości nie odwoływałbym się do tego umownego procesu który trwał 200 lat i był zagraniem politycznym a nie wynikającym z naszej kultury czy wielkiej potrzeby duchowej. Początek państwa polskiego to dla mnie pierwsze osady słowianskiei oraz późniejsza integracja ich za sprawą kilku czynników geopolitycznych. Data 966 to data która jest umowna, upraszająca i świadczy tylko o tym jak religia wmieszała się w politykę.
pawlak napisał(a):ble ble ble kościół
O chłopie, teraz trochę poleciałeś.
Kościół to nic innego, jak instytucja.
Ludzi, którzy są jego wyznawcami nazywa się wspólnotą kościoła/wiernymi, ale nie kościołem.
To tak, jakby domowników nazywać domem. Kto Ci naopowiadał, że kościół to ludzie i społeczeństwo?
Sam to wymyśliłeś?
Społeczeństwa nie można stawiać na równi z kościołem, gdyż są to zupełnie różne rzeczy. Kościół jak najbardziej może być elementem społeczeństwa, jednak nie są to pojęcia równorzędne ani równoznaczne.
Po pierwsze, trochę opacznie odbierasz posty, które są odpowiedzą na Twoje wpisy. Jedyną uszczypliwość w dyskusji wprowadził Twój wpis.
Po drugie, przeczytaj proszę raz jeszcze to, co napisałem i zastanów się, czy Twoje udowadnianie mi rzeczy zupełnie nieistotnych i zbędnych miało w ogóle sens.
Po trzecie, zanim zaczniesz niepotrzebnie spinać poślady i się puszyć, podszkol się proszę trochę z pojęć, którymi rzucasz. I nie, nie jesteś w stanie wymyślić ich definicji samemu (nawet z pomocą "przełącznika"!)
.skorzystaj jeśli nie z wikipedii, to z obojętnie jakiego źródła. Ważne, abyś czytając po raz kolejny mój komentarz do Twojego wpisu poprawnie zajarzył, że pisałem o państwie polskim oraz o tym, że stwierdzenie użytkownika CuBa było poprawne
Rokkyu napisał(a):Chciałem napisać coś w stylu "ej kurwa, znowu ten temat? " ale w sumie ciekawi mnie pewna rzecz: jak to się dzieje, że zdarzają się zatwardziali ateiści, którzy nagle zmieniają swoje poglądy i zaczynają gorliwie wierzyć... Ze skrajnych przypadków: mąż znajomej od lat tyra w Norwegii na budowach. Kosi duże siano, ma dziecko w PL. W Polsce zawsze żył nad wyraz luzacko (chlanie, ćpanie, imprezowanie, drogie ciuchy i fura)... aż tu jakiś rok-dwa temu coś mu się poprzestawiało w główce i zaczął wierzyć w boga chrześcijańskiego. Wszędzie popierdala z różańcem, a kasę zarobioną w w Norwegii wydaje w Polsce na lokalny kościół, nawet nie oddaje zarobionego siana żonie i dziecku. Gdy wspomniane dziecko zachorowało, to stwierdził, że nie pojadą do lekarza, tylko poczekają na pomoc boga, modląc się. Jak to się dzieje, że z hulajduszy ktoś się staje takim psychopatą?
fob napisał(a):zolwik napisał(a):fob. osoba (niejedna) zostaje całkowicie uzdrowiona. nie stało się to przed modlitwą, nie stało się to po modlitwie. stało się to w trakcie. wytłumaczalne?
jeśli podczas modlitwy kapłan dokładnie mówi jakiej (ale nie której) osobie jakie schorzenie zostaje usunięte, nagle babka wychodzi z tłumu, płacze, leży przed ołtarzem do końca modlitw dziękując Bogu, a za miesiąc pojawia się uzdrowiona z badaniem lekarskim w ręce, to czym to wytłumaczysz? widziałem tych ludzi, widziałem też oszustów i sekciarzy próbujących sprzedać bajeczki i zdyskredytować całe spotkanie. Widziałem religię taką jaka była za czasów Jezusa gdy tłumy ludzi chodziły za nim prosząc o uzdrowienia i o nauki jak postępować w życiu, a nie stanie w kosciele przez 45 min żeby usłyszeć 2 czytania, kazanie i pośpiewać (modlitwy o których piszę trwają np. 8 godzin z przerwą półgodzinną).
Dla mnie to już nie jest tylko kwestia czy wierzę czy nie, bo byłem, widziałem i wiem.
Ciekawy przykład. Możesz uchylić rąbka tajemnicy o jaką konkretnie religię/kościół chodzi?
Trochę zazdroszczę, że miałeś okazję być świadkiem opisanych wydarzeń.
Pozwolę sobie jednak nieco rozwinąć w kilku słowach dlaczego osobiście nie wiązałbym tego typu zdarzeń z cudowną wiarą lub przypisywał ich mocom nadprzyrodzonym (kapłana/Boga?). Posłużę się trochę banalnym, aczkolwiek dającym do myślenia i zwracającym uwagę na pewien tok myślenia przykładem. Jak uczy nas historia, wielokrotnie w naszej przeszłości, gdy mieliśmy do czynienia ze zjawiskiem nowym/niewytłumaczalnym, jego pochodzenie najczęściej przypisywano istotom nadprzyrodzonym. Ten tok rozumowania przejawiał się zarówno wśród cywilizacji starożytnych (np. piorun -> Zeus się "wkurzył", wylał Nil -> "kaprys" Ozyrysa), jak i nam bliższych (epidemie w czasach bardziej nowożytnych -> Bóg "wkurzył" się na grzeszników).
Innymi słowy, gdy w danym momencie poziom rozwoju cywilizacyjnego nie pozwala na zrozumienie danego zjawiska, jego przyczyn najczęściej szuka się wśród istotom nadprzyrodzonych. Moim skromnym zdaniem, tego typu rozumowanie jest błędne. Głównie dlatego, że coś niewytłumaczalnego próbuje się wytłumaczyć czymś równie niewytłumaczalnym. Ma miejsce dysonans. Ponadto, nie widzę żadnych powodów, aby niewyjaśnione zjawisko tłumaczyć od razu czymś nadprzyrodzonym. To, że nie znamy wyjaśnienia dzisiaj, nie oznacza, że nie poznamy go np. jutro.
MySzA napisał(a):będziecie się smażyć w piekle.
WSZYSCY!
Poza żółwikiem.
Żółwik, byłeś w Tarnawce?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 57 gości