Chaser napisał(a):Co nie zmienia faktu, że ta część programu była żenująca i marka festiwalu na tym ucierpiała.
Wyobraź sobie, że kupujesz kosz ze słodyczami i w środku znajdujesz skrawek gówna. Kupiłbyś następnym razem?
No nie. Rozumiem twoje (i innych) ubolewanie nad tym.
Nie słyszałem jeszcze tego występku Kwika, ale słyszałem dwa/trzy inne zatem jak gra to m/w wiem.
I tak naprawdę to zdeka określić się nie jest mi łatwo. Bo Ci co go znają, to wiedzą że to krejzol/eklektyk za dekami. DJ/selektor + performer. Wulkan energii itp itd. Który tak gra od bodajże... dekady?
No właśnie, kluczowy jest tutaj zwrot "Ci co go znają"... sek w tym że tych było niewielu (pewnie głównie osoby bliskie grającemu + jakaś pula uciekinierów z dnb.pl + ew. rezydenci białostockiego Metra), zatem dla reszty audioriver'owców ten set wyszedł na padakę i pewnie każdy mógłby się w miejscu Kwika tam postawić i zagrać jak on.
Zatem czemu poczyniono taki krok? Domysly: może po znajomości. A może po prostu po tylu latach organizowania AR organizatorzy stwierdzili, że "chuj, zrobimy coś nienormalnego, walniemy krejzola co zrobi totalną chryję" i najwidoczniej cel został osiągnięty.
[imo mode]
W moim odczuciu jednak występ Kwika na AR nie powinien mieć miejsca. Nie ta impreza i nie Ci odbiorcy, którzy wolą poskakać do dobrze skleconej muzy gdzie DJ robi to co ma robić, bez efektu szołmeństwa i performensu. Może na OFF'ie czy nawet Nowej Muzyce by to przeszło, ale jednak nie tutaj.
[/imo mode]
Czy festiwal na tym ucierpi? Wątpie. Czytając głosy tu i ówdzie na temat AR to widzę, że w opinii coponiektórych i tak festiwal stacza się po równi pochyłej zapraszając Netsky'a, Camo & Krooked (ja bym dodał do tego Mr Oizo, bo zagrał strasznie wiksiarskiego seta do Eski). A jednak mimo to nadal są ludzie, którym AR się podoba i nie są to fani wcześniej wymienionych, a bilety się wyprzedają na pniu i z rezerwacjami pokoi jest problem jak co roku. Zatem występ Kwika pozostawił niesmak co niektórym, ale przez rok wiaterek od strony Wisły zmieni powietrze i za rok i tak wszyscy zapomną o tym. Life goes on.