Skoro już kwestia została poruszona to wstukam co nieco:
A więc, ci z was którzy zostali najdłużej wiedzą jak wyglądało zakończenie imprezy.
Biznesmeni zza baru jakoś po godzinie 3 nad ranem stwierdzili po prostu, że (cyt.):
"nie będą za ciężkie pieniądze ogrzewać klubu dla ludzi, którzy od godziny już nie kupują piwa"
O ile starałem się zrozumieć kończenie imprez kiedyś tam o 5 rano, kiedy na kanapach kimało już ostatnie 5 osób, o tyle teraz panowie deepowie spuentowali sprawę tym, że są już po prostu śpiący. O sobie nie wspominam, mimo że przyszedłem na tą imprezę z 38'gorączką anginą (co może było po mnie widać) i zapaleniem ucha (co może było słychać..).
To już nie pierwsza taka akcja z nimi (na ostatnich imprezach w temacie końca jakoś z trudem, ale się dogadywaliśmy - tym razem włączenie świateł i odcięcie prądu dla didżejki było zagraniem po niżej pasa.
Cieszy mnie, że z imprezy na imprezę jest coraz lepiej (i bynajmniej nie chodzi mi tu tylko o ilość ludzi na parkiecie).
Chcąc jednak nie tylko podtrzymać ten poziom, ale możliwie go podnosić, w zaistniałej sytuacji nie widzę możliwości dalszej współpracy z tym klubem, który dzięki tym kilku imprezom wydaje mi się (i wiem, że nie tylko mi) podreperował swoją nienajlepszą reputację.
Nie oznacza to jednak, że kończę tym organizowanie jungle-baletów!
Owszem, w wakację może nie będzie tego tyle co tej wiosny, ale od września spodziewajcie się kontynuacji cyklu regularnych dżangloworaggabrejkkorowych chłost po uszach - najprawdopodobniej w innym już miejscu, ale nadal z ciekawymi gośćmi za każdym razem!!!
wiem, wiem, z kwikiem już wstępnie rozmawialiśmy..
Zatem wielkie
dzięki wszystkim i cierpliwości, do usłyszenia w krótce !!!
Życzę ciepłych i słonecznych wakacji z dobrymi rytmami na uszach!!!