no wiec tak. impreza mocny wykurw. rozpierdolilo mnie london electricity. mistrzowski set. HC tez przekozacznie. Roni Size.....po 30 minutach wolalem isc wpierdolic kielbase i napis sie piwka poza scena bo koles mnie totalnie zawiodl. przytaszczyl sobie laptopa i zaczelo sie trzaskania popisowek. na poczatku spoko, podobao sie, ale po pewnym czasie zaczelo meczyc i nawet giibac sie odechciewalo (moje zdanie na pewno bedzie odosobnionym glosem bo na Ronim byla masa lud i widac ze sie zajebiscie bawili, ja niestety nie) inna kwestia, juz dre ryja bo zajebisty wał wchodzi a tu chuj juz zapodaje cos innego. no i te riłajndy...masakra. set Roniego przegibany na siedzaco
Freestylersi, eeehhhhh zajebisty. andy c, zajebisty set bo chyba inaczej byc nie moglo no i ciesze sie ze andy nie posluchaj emce i kiedy ten darl sie "hej!!!' andy nie odpowiedzial mu "hooo" tylko "zejdz ze sceny
przynajmniej tak to wygladalo i dobrze, bo poza Wiosną (jak zwykle zreszta
) emce irytowal.
z glownej sceny....
Kosheen zajebisty wystep...
Paul Van Dyk....mistrzowskie wizualizacje
a tak poza muzyka to:
chujowe kielbaski po 10 zeta
chujowy lech rozcienczany dosc mocno 5 zeta
chujowe napoje 5 zeta niezaleznie jaki
brak wody
dobra....czas sie wypluskac i chyba spac bo od okolo 43 godzin nie spalem