@ Janoosh
1. Wszystko zależy od tego ile jest czasu po ukończeniu kawałka do momentu wydania go. Wtedy jest zawsze czas na dopieszczanie, czy to z nudy czy z przymusu. Najdłużej do tej pory siedziałem 3 miesiące nad kawałkiem, z przerwami oczywiście, ale intensywnie. Snippet '
Hear From You' jest już chyba na sieci z pół roku, ale że nie jest jeszcze wydany - dokładam do niego rzeczy i poprawiam co jakiś czas do tej pory - aż poproszą o wersję finałową. Rekord na zrobienie kawałka najszybciej - 4 godziny (1am - 5am) i jest to kawałek '
Twice'.
2. Hehe, zawsze uważałem to za 'problem', przy okazji czego zaczynałem 3 inne kawałki których nie kończyłem. A ostatnio zauważyłem, że im więcej kawałków zacznę naraz, to w sytuacji w której nie będę miał pomysłów na jeden z nich - na pewno znajdzie sie jakiś pomysł na któryś z pozostałych. Więc jakoś przestałem uważać to za problem i też zachęcam innych do myslenia że to dobrze, bo to pokazuje że ma się pomysły i chęć. Takie nastawienie trzeba obrać szczególnie jak się pracuje nad całą EP albo LP o określonej tematyce.
3. W 80% przypadków mój schemat wygląda tak:
I. Stopa, (werbel) * layery + (hi-haty, ghosty) * filtry.
II. BAS :O (+ subbass)
III. Synthy - melodie, glide'y, pady, wokale.
Staram się tego trzymać, chociaż nic nie przezwycięży tego jak idziesz ulicą i usłyszysz zajebisty dźwięk z podwozia jakiegoś samochodu czy coś, przychodzisz, reprodukujesz go ze śliną w mordzie i dopiero myślisz co z nim zrobić.
4. Ciężko się o tym mówi. Jeśli chodzi o wydawanie, w połowie wytwórni w kórej siedzę - działam na procentażu od wytwórni; zależnie od wytwórni oscyluje to przeważnie w 50% zarobków per kawałek. Zarobek jest przelewany co 3 miesiące od każdej wytwórni, w której coś wydałem. Wszystko zależy od popytu na daną EPkę. W drugiej połowie wytwórni, kasa jest przelewana z góry za kawałek, przeważnie około 200 funtów za kawałek. Największy zysk jest jednak z grania na żywo, jednak bez kontraktu i stanowczości w kwestiach zapłaty można być nieźle zrobionym w konia; aha, odpowiadając na pytanie 'czy da się wyżyć z samej muzyki, jeszcze tutaj w UK': zgaduję, że tak, ale potrzebny fejm, agent na UK (którego nie mam), brak stałej pracy full-time oraz cierpliwość na lotniskach.